Drugi dzień w Szanghaju był przeznaczony na Expo. Była sobota i to okazało się naszym największym błędem. Na Expo były tłumy zwiedzających, w 99,5 % Chińczyków. I do tego przepychających się, rozpychających się łokciami i plujących Chińczyków. Po raz pierwszy zatęskniliśmy za Japonią. Jest jednak jeden plus, braku emocji Chińczykom nie można zarzucić ;) Drą się, żywo gestykulują i kłócą się bez przerwy. Do najpopularniejszych pawilonów trzeba było stać w 5-6 godzinnej kolejce, przyjęliśmy więc strategię zwiedzania tych mniej popularnych aż do wieczora, gdy kolejki maleją.

W skrócie z pawilonów, które nam się podobały to: USA (choć to otwarta propaganda: Cobe Bryant i uśmiechnięty Obama zapraszają Chińczyków tłumnie do siebie), Chile, Kanada, Australia, Katar, Islandia. Polski pawilon jest ciekawy z zewnątrz- w środku zabrakło spójnego pomysłu. Ale bardzo fajny jest film Bagińskiego „Animowana Historia Polski”- Chińczykom jednak i każdemu, kto historii Polski nie zna, niewiele on powie. Dla nas jest super. Reszta pawilonów, które widzieliśmy przypominało  foldery turystyczne. Zdecydowanie odradzamy wizytę we wszelkich pawilonach zbiorczych, jak Pacyfik, Azja południowa, Afryka. Każdy kraj ma niewielką powierzchnię do zagospodarowania i z konieczności wystawia po prostu kilka zdjęć i co ciekawe, np. konserwy. Hitem był też pawilon Korei Północnej: tandetne sztuczne kwiaty, biała fontanna z cherubinkami na środku i 3 telewizory pokazujące zdjęcia z świecącego pustkami, klockowatego Phenianu, do tego jakaś fotka wesołego miasteczka z lat 80-tych. A nad wszystkim wielki napis „Paradise for People” :)

Chiński pawilon od razu odpuściliśmy. Należy zdobyć specjalne pozwolenie, następnie czekać od 7 rano w kolejce i może późnym wieczorem cię wpuszczą. Poza tym nie zachęciły nas też rozwieszone w naszym hostelu ostrzeżenia przed rozruchami w kolejce do chińskiego pawilonu i zachęta, by w razie czego okładać Chińczyków łokciami, albo uciekać, bo inaczej cię stratują.

Jedno trzeba Chińczykom oddać. Zorganizowali niezwykłą imprezę, na światową skalę, świetnie rozpromowaną i logistycznie dobrze zaplanowaną. Na Expo specjalnie wybudowano linię metra, uruchomiono kilka linii autobusowych (zresztą ponoć 5 lat temu istniały 2 linie metra, teraz jest ich 8, więc można sobie wyobrazić szybkość i rozmach działań władz miasta).  Oczekują ponad 700 milionów gości i są za półmetkiem, a każdego dnia na teren imprezy wchodzi 400 tys ludzi. Wystawa jest niedaleko od centrum, nad brzegiem rzeki, a promenada stanowiąca oś wystawy . Ma pozostać jako deptak widokowy prowadzący nad wodę. Szkoda tylko, że będą musieli rozebrać te wszystkie wymyślne, cudaczne budynki, które same w sobie stanowią gratkę dla oka (choć nie zawsze tak było – dzięki temu mamy np. Wieżę Eiffle’a).