Gdy po obejrzeniu na naszym blogu zdjęć lodowców Nowej Zelandii Dominika napisała, żebyśmy poczekali, aż zobaczymy Perito Moreno, bo dopiero wtedy „witki nam opadną”, nie do końca jej wierzyłam. Zwłaszcza po zobaczeniu lodowca O’Higgins, sądziłam, że niewiele nas już zaskoczy. Myliłam się!

Perito Moreno widziany z łódki...

Lodowiec Perito Moreno to jeden z niewielu turystycznych hitów, które ani odrobinę nie zawodzą. Już sam widok giganta z dystansu nie ma sobie równych. Jeden rzut oka i panoramiczna perspektywa, którą daje wijąca się w dół zbocza droga i faktycznie witki opadają. Do tego godzinny rejs łódką, który pozwala podpłynąć pod samą pionową ścianę lodowca i trudno chcieć więcej. Pewnie istnieją tysiące piękniejszych lub równie malowniczych lodowców, ale mało który oferuje turystom taaaką perspektywę.

No i mało który jest tak aktywny. Ta gigantyczna, szeroka na 5 km, długa na 30 km i wznosząca się na wysokość 60 metrów bryła lodu postępuje około 2 metrów dziennie. I nie oznacza to bynajmniej, iż wkracza coraz głębiej w ląd. Zdarzyło się to co prawda kilka razy w historii, ale zablokowane wówczas wody ramienia Brazo Rico jeziora Argentino szybko dopomniały się o przepływ. Malowniczy lodowy łuk łączący lodowiec z lądem to właśnie ich sprawka. Tak jak i spektakularne zawalenie się tej ogromnej bryły lodu. Dziś lodowiec utrzymuje się w bezpiecznej odległości 3, 4 metrów od lądu. I to dzięki temu niewielkiemu dystansowi można dziś bezpiecznie podziwiać Perito Moreno z dziesiątków rozrzuconych na półwyspie Magallanes pomostów i tarasów. Ale nie zawsze tak było. Wizyta nad Perito Moreno kosztowała życie kilkadziesiąt osób – w wyniku osunięcia się ogromnych brył lodu zginęło 36 osób.

Dziś te giganty wciąż się osuwają, co jakichś czas z hukiem grzmotu pioruna do wody osuwa się kawał przedniej ściany lodowca. Wywołana w ten sposób fala zalewa wybrzeże półwyspu. Dlatego dziś tarasy umiejscowione są znacznie wyżej. A przy odrobinie szczęścia można ujrzeć osunięcie się wielkich feagmentów lodowca. Nam udało się jeden z takich widoków uchwycić na filmie! Nie żeby była to bułka z masłem. Przyznaję, że trochę na ten film ‘polowaliśmy’. Nie trudno zgadnąć, gdzie nastąpi kolejne załamanie. Lodowiec bez przerwy wydaje z siebie prorocze odgłosy: mruczy, charczy, porykuje. Co chwila z jego wnętrza dochodzi charakterystyczny dźwięk łamania się lodu. Wystarczy wytężyć wzrok i słuch i czekać,

czekać,

czekać, aż wydarzy się to…

Nam ten jeden widok zadowolił wszelkie lodowcowe potrzeby :)

Perito Moreno