Dzień jak co dzień.

Rano wsiedliśmy do naszego Lamborghini i pojechaliśmy na zakupy. Kupiliśmy kilka brylantów dla Pauliny i kilkanaście Rolexów na prezenty dla znajomych. Wracając do hotelu  wymieniliśmy nasze stare plecaki na zestaw walizek Louis Vuitton, kupiliśmy parę ciuszków w Dolce&Gabbana. Na koniec Paulina namówiła mnie na kilka rzeźbionych  kłów słonia osadzonych w jadeicie. Później była już tylko codzienna rutyna. Helikopter zabrał nas z dachu naszego hotelu na jacht. Po krótkim rejsie po okolicznych wysepkach polecieliśmy na Victoria Peak zjeść kolację w restauracji z panoramą rozświetlonego Hong Kongu w tle. Homary były lekko gumiaste – jutro pójdziemy gdzie indziej.