Wybór trasy nie był łatwy. Jak się pewnie domyślacie mamy w głowach sporo miejsc, które chcielibyśmy zobaczyć. 11 miesięcy to baaardzo mało, biorąc pod uwagę wielkość naszego globu. W czasie naszej podróży odwiedzimy zaledwie kilka procent wszystkich krajów świata. Zatem z części marzeń i planów trzeba było zrezygnować i zdecydować się na najlepszy, naszym zdaniem, wariant.

Trasę podróży dokoła świata trzeba układać z głową. Musieliśmy wziąć pod uwagę kilka czynników, które mogą wpłynąć na nasze plany.

Ograniczenia wynikające z biletów RTW – Bilety RTW rządzą się swoimi zasadami, nie możemy ułożyć dowolnej trasy (chyba, że mamy nieograniczony budżet), zasady są różne w zależności od oferty – trzeba to wziąć pod uwagę.

Ograniczenia wynikające z połączeń lotniczych wybranych przewoźników – Wbrew pozorom nie wszędzie da się łatwo dolecieć. Są miejsca (zwłaszcza wyspy), na które może być bardzo trudno się dostać. Dodatkowy problem stanowią połączenia między kontynentami. My np. w ramach naszego RTW nie mogliśmy dostać się bezpośrednio z Ameryki Południowej do Afryki Południowej – proponowano nam połączenie przez Europę. Musieliśmy dokupić osobny bilet. Dodatkowo problemem może być to, że sporo lotów do Ameryki Środkowej i Południowej ma międzylądowania w USA – żeby skorzystać z takiej oferty potrzebna jest wiza amerykańska.

Pogoda – Pogoda to bardo ważny element podróżowania. Gdy jesteś nawet w najpiękniejszym miejscu na ziemi, doznania mogą być mizerne, jeżeli nie dopisze ci aura. Jak wiemy, na to czy świeci słońce, czy pada deszcz nie mamy za dużego wpływu (choć ponoć nasi sąsiedzi Rosjanie mają w tym temacie więcej do powiedzenia), zatem pozostają nam dwie opcje: modlitwa lub zaplanowanie podróży, uwzględniając klimat naszej planety. My w naszych planach staraliśmy się unikać zimy, monsunów oraz tajfunów (choć nie do końca nam to wyszło).

Napięcia polityczne i konflikty – Ważne jest też, aby na bieżąco sprawdzać, czy w kraju, do którego się wybieramy, nie dzieje się coś, co może wpłynąć na bezpieczeństwo lub komfort podróżowania. Nie musi to być od razu wojna. Przykładowo pierwsze 2-3 tygodnie naszego pobytu w Indonezji przypadają na Ramadan. Bardzo znacząco wpływa to na podróżowanie w tym największym muzułmańskim kraju świata, ale dla innych to tylko atut. Warto zdawać sobie z tego sprawę i uwzględnić w planach.

Wizy – Aby podróżować po niektórych krajach świta, Polacy muszą mieć wizę. Istotną sprawą jest okres ważności, na jak długi pobyt zezwala i czy umożliwia kilkukrotne przekraczanie granicy. W większości przypadków pozyskanie wizy jest formalnością, którą można załatwić na lotnisku lub przejściu granicznym. Są jednak wyjątki. Czasami wnioski wizowe trzeba złożyć przed wyjazdem, a ich rozpatrzenie trwa kilka dni (np. Chiny). Do wniosków trzeba dołączyć różne dokumenty (zaświadczenie o zarobkach, wyciąg z konta, rezerwację biletów i hotelu itp.). Liderem w tej dziedzinie są prawdopodobnie Stany Zjednoczone. We wniosku pojawiają się między innymi pytania o to, czy planuje się zamachy terrorystyczne na terenie USA lub czy brało się kiedyś udział w masowym ludobójstwie – dla niektórych może się to okazać barierą nie do przejścia. Szczęśliwie my z Pauliną nie mordowaliśmy nigdy po więcej niż dwie osoby naraz, dzięki czemu potrzebne wizy otrzymaliśmy. Chociaż mieliśmy ciekawą przygodę z wizą australijską. Polacy mogą wnioskować o wizę do kraju kangurów przez Internet (tzw. evisitor). Rozpatrzenie wniosku jest automatyczne, nic nie kosztuje i w 99% przypadków otrzymuje się wizę w ciągu kilku minut. Paulinie się udało. Ja miałem kłopot. Okazało się, że jestem pierwszym Polakiem wnioskującym o wizę elektroniczną z paszportem nowej serii EB. Paulina odebrała swój paszport 2 dni wcześniej i miała jeszcze serię EA. Cała operacja otrzymania wizy zamiast kilku minut zajęła kilka dni i kosztowała 300 PLN. Jak widać, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem.

Koszty życia – Przy planowaniu naszej podróży braliśmy pod uwagę koszty życia w poszczególnych krajach. Ze względu na ograniczony budżet staraliśmy się wybierać tańsze rejony świata. Najdroższe na naszej trasie będą Japonia, Australia i Nowa Zelandia. W pozostałych krajach spodziewamy się kosztów porównywalnych lub niższych od tych w Polsce.